poniedziałek, 27 stycznia 2014

AMSTERDAM BY NIGHT. Part three.

Co tu dużo gadać...sami zobaczcie:) Jakość zdjęć może nie powala, ale mnie się takie podobają...lekko rozmyte. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz robiłam zdjęcia Amsterdamu w nocy, było bardzo ciepło- lato wiadomo, ale nie czuło się wieczornego chłodu, tylko otulające ciepło i multum róznych zapachów, także takich hmmm..."specyficznych";), ale miało to swój urok i dodawało "klimatu":) Kiedy indziej padało, ale dzięki temu powstały niesamowite migotliwe i błyszczące zdjęcia.
Postanowiłam jeszcze się nad sobą (i Wami) poznęcać, więc będzie jeszcze czwarta część- Amstedam w kwiatach. Mam nadzieję, że nie macie dosyć:)))
 Miłego wieczoru w Amsterdamie!




Ten hotel zawsze kojarzy mi się ze "Spirited away- w krainie bogów" ;))





To zdjęcie uwielbiam...
























Wycieczkę tramwajem wodnym polecam właśnie wieczorową porą- magia!


Dzielnica Czerwonych Latarnii








poniedziałek, 20 stycznia 2014

AMSTERDAM. Part two.

Tym razem zrobimy mała rundkę po knajpkach i sklepikach.  Mam kilka ulubionych miejsc, gdzie zawsze, gdy jestem w Amsterdamie idę na kawę, albo lekką przekąskę. Częściej jest to kawa, bo ja uwielbiam cappuccino, a w wiekszości holenderskich kawiarni i barów mają wynalazek, który nazywa się "koffie verkeerd". Jest to kawa z dużą ilością mleka- czyli taka dla mnie:). Właściwie nie wiem, jaka jest róznica między koffie verkeerd a cappuccino, ale w menu figurują obie propozycje. 
Na pierwszą kawę po przyjeżdzie (taki mały rytuał;)) idę do "De bakkerswinkel". Do kawy zamawiam rogalik maślany, który podają z masłem i dżemami własnej roboty, które można tam też kupić. Pyyycha!:))
Inna knajpka, którą polecam na smaczny (i niedrogi) posiłek to "Bagels & beans". Można tam zjeść pyszne bajgle na słodko lub wytrawnie, a  w obu tych miescach bardzo podoba mi się wystrój wnętrza i domowy klimat. Nienachalna muzyka w tle, własciwie możnaby tam siedzieć cały dzień, gdyby nie to, że miasto woła za oknami:) Bagels&beans jest w Amsterdamie kilka, jedna z nich umiejscowiona jest tuż przy kanale i z okien jest cudny widok...chociaż trudno powiedzieć, żeby gdzie indziej widok z okien nie był równie atrakcyjny... No ale w końcu jestem maniaczką i wszędzie tam mi się podoba;) Łażę po Amsterdamie nawet w deszczu, serio.
Generalnie  w całym mieście na każdym kroku są jakieś miejsca, gdzie można przysiąć na piwko czy kawę i coś zjeść, ale te 2 miejsca polecam zwłaszcza dziewczynom:)
 Super przekąską za grosze jest tradycyjny holenderski śledzik. Można go kupić w budkach w całym mieście. I tu apeluję do wszystkich, którzy nie lubią śledzi- TEN śledź, świeżutki i rozpływający się w ustach ma zupełnie inny smak, niż śledzie, z którymi mamy do czynienia w Polsce (a przynajmniej centralnej). Pan Słowik, który nie lubi ryb, a śledzi wręcz nie cierpi, po długich namowach dał się skuścić na owego amsterdamkiego śledzika i orzekł, że jest pyszny i że przez całe życie był oszukiwany!;)) Przysmak ten podawany jest albo "saute", albo w miękkiej bułce z dodatkiem cebulki i pikli. Dla mnie bomba, a też śledziowa nie jestem.

Na każdym kroku można też znaleźć jakiś fajny, osobliwy sklepik. Dużo jest sklepów z tzw"starociami", ale sporo też małych  sklepików tematycznych, np tkaniny i wyroby szydełkowe, mydlarnie, sklep z grafikami i pocztówkami i mnóstwo jest sklepów z artykułami wystroju wnętrz i dodatków do domu(np. zdjęcie z kredensem)- te po prostu uwielbiam (Pan Słowik wtedy bardzo cierpi;))
No dobra, rozpisałam się, czas na zdjęcia:) 


Bagels & Beans






Kolorowe menu w De Bakkerswinkel




Moja pierwsza kawa w Amsterdamie:)















Mydlarnia "La savonnerie"












Rzeczony śledzik. Niestety mam tylko nieostre zdjęcia, chyba byłam zbyt łakoma, żeby się skupić na robieniu zdjęć;)




Cukiernio- cafe 






Jeden z wielu rezydentów :)












Kwiaciarnia

P.S.  Zapraszam na część trzecią- Amsterdam nocą;)

wtorek, 14 stycznia 2014

"JEST PORT, WIELKI JAK ŚWIAT, CO SIĘ ZWIE...

AMSTERDAM"

Dzisiaj zabieram Was na wycieczkę do mojego ukochanego miasta. Cóż, nie jestem zbyt orginalna...trudno się nie zakochać w Amsterdamie. Ja uwielbiam to miasto, Holandię zresztę również, a miałam to szczęscie, że swego czasu trochę się tam powierciłam, kilka lat z rzędu, dzięki naszym przyjaciołom, którzy tam mieszkają. Nie byłam w Holandii już od 5 lat! Od ostaniej mojej bytności tam bardzo dużo się w moim życiu zmieniło, na lepsze! Ale z powodu tych zmian nie miałam możliwości na ponowne odwiedziny. Strasznie tęsknię...Amsterdam sprawia, że ładuję tam akumulatory, inspiruje mnie na każdym kroku, jestem po prostu bez przerwy szczęśliwa, a o to nie tak łatwo w "normalnych" warunkach prawda?:) Czasem myślę, że gdybym mogła tam mieszkać na stałe, już nigdy nie pozwalałbym sobie na smutek czy melancholię i nie mogłabym się czepiać niczego;))
Uwielbiam tamtejszą architekturę i styl życia, uliczki, zaułki i kanały, kawiarnie i urocze małe sklepiki. Mój pobyt w Amsterdamie polega na włóczeniu się całymi dniami po mieście (złośliwcy dodadzą, że po łażeniu po sklepach, ale nie po wszsytkich, tylko takich szczególnych, ulubionych:)), róznych jego częściach, także na rowerze- zapewniam Was, że to wymaga pewnych umiejętności i odwagi;) Jazda na rowerze po Amsterdamie łatwa nie jest, ale po jakimś czasie człowiek nabiera wprawy i nie ląduje od razu w kanale;))
Na początek kilka fotek z centum miasta, potem będzie bardziej tematycznie.:)





































c.d.n. !

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Na wiatraki!;)


Rudi jest już u swojej nowej rodziny- lepszej nie mogłabym sobie  dla niego wymarzyć:))))DZIĘKUJĘ!!! Kamień spadł mi z serca.

Tymczasem postanowiłam podjąć sobie samej postawione wyzwanie i "uszydełkować" dywanik. Mam już naszykowane 2 kłębki dzianiny, jeszcze tylko przede mną kilka setek paseczków do pocięcia...ale zima ponoć dopiero się zaczyna;) Kupiłam wielkie szydło i zobaczymy, co mi z tego wyjdzie. Problem w tym, że kiedy chcę zrobić kulkę, wychodzi mi naleśnik, a kiedy zależy mi na naleśniku, kulka robi się sama. Niby znam zasady, ale to liczenie, dodawanie oczek...brrrr. Mój słowiczy móżdżek nadal ma z tym problemy. Trzymajcie kciuki, to ma być przedkominkowy dywanik, reprezentacyjny ;)