Uwielbiam jesień. Po letnich upałach (nie cierpię!) i suszy z radością witam każdy deszcz, nawet jeśli cały dzień jest ponuro (tak, jak dziś) nie rusza mnie to:) Jest pretekst, żeby napalić w kominku i odmóżdżyć się wieczorem gapiąc w ogień. Tego mi trzeba:)
A w tygodniu jestem zajęta, jesień to dla mnie początek gorącego okresu przygotowań do różnych imprez, no i do świąt. Co roku staram się robić więcej rzeczy, realizować więcej pomysłów. Średnio mi to idzie, ale staram się ;) Teraz pracuję nad jesienną partią kubeczków i różnego rodzaju naczyń użytkowych, którymi po nowym roku zamierzam regularnie zasilać mój sklepik na Da Wandzie, teraz biedny świeci pustkami, ech ;) Poniżej kilka nowych propozycji, plus moje ulubione listki i żołędzie. Na zdjęciach są prace przed i po szkliwieniu, i kilka migawek z naszych wyczekanych jesiennych spacerów:)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ciepłe słowa pod ostatnim postem!